Stowarzyszenie Pisarzy Polskich

Oddział Warszawa
image
image
Anna FRAJLICH-ZAJĄC

Anna Frajlich wyemigrowała z Polski w 1969 r. wraz z mężem i synem na fali tzw. emigracji 68. roku, od 1970 stale mieszka w Nowym Jorku. Urodzona w Kirgizji, dzieciństwo i młodość spędzila w Szczecinie, gdzie debiutowała w 1958 r. Jest autorką 12 tomików poetyckich, laureatką Nagrody Fundacji Kościelskich (1980) oraz nagrody Fundacji Władysława i Nelly Turzańskich (2003). W 2002 r. odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej . Stale współpracuje z “Przeglądem Polskim”, dodatkiem literacko-kulturalnym do nowojorskiego “Nowego Dziennika”, w kraju jej wiersze i eseje ukazywały się w “Rzeczpospolitej”, “Tygodniku Powszechnym”, “Akcencie”, “Odrze”, “Więzi” “Pograniczach” i innych pismach. Frajlich uzyskała magisterium z literatury polskiej na Uniwersytecie Warszawskim i doktorat z literatury rosyjskiej na New York University. Od lat wykłada język i literaturę polską na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Ostatnio uhonorowana tytulem Ambasadora Szczecina
Wydała między innymi: Aby wiatr namalować, Londyn: Oficyna S. Gliwa, 1976; Tylko ziemia, Londyn: OPiM, 1979; Indian Summer, Albany, N.Y.: Sigma Press, 1982; Który las, Londyn: OPiM, 1986; Drzewo za oknem (arkusz poetycki) Nowy Jork, 1991; Between Dawn and the Wind (wybór dwujęzyczny; przekład Reginy Grol-Prokopczyk), Austin, Teksas: Host Publications,1991; drugie wydanie poszerzone 2006; Ogrodem i ogrodzeniem, Czytelnik, 1993; Jeszcze w drodze, Warszawa: NOWA, 1994, W słońcu listopada, Wyd. Lit. 2000, Znów szuka mnie wiatr, Czytelnik, 2001, Le vent, å nouveau me cherche, przekład Alice-Catherine Carls, Editinter,2003.
W r. 2001 ukazal sie pod jej redakcja tom: Between Lvov, New York, and Ulysses‘ Ithaca. Józef Wittlin-Poet, Essayist, Novelist, wyd. prze Archiwum Emigracji i Columbia University.
Recenzując w „Rzeczy o książkach“ jej ostatni dwujęzyczny wybór wierszy wydany w 2006 r. „BETWEEN DAWN AND THE WIND“ (Pomiędzy świtem i wiatrem) Janusz Drzewucki napisał: „Bez wątpienia Anna Frajlich należy dzisiaj do ścisłego grona najlepszych poetek polskich“..
Artykuły i eseje o jej twórczości publikowane są w pismach i publikacjach naukowych. Na uczelniach powstały i powstają prace naukowe, licencjackie i magisterskie.
W r. 2007 w wydawnictwie naukowym Rodopi w Amsterdamie ukazała się jej monografia pod tytułem THE LEGACY OF ANCIENT ROME IN THE RUSSIAN SILVER AGE obrazująca dziedzictwo Rzymu starożytnego w poezji rosyjskiej tzw. Srebrnego Wieku.
Ukazała sie również edycja: Stefanii Kossowskiej, „Definicja szczescia. Listy do Anny Frajlich 1972-2003” w oprac. dr Anny Supruniuk wydana przez Archiwum Emigracji Uniwersytetu Mikolaja Kopernika. Torun, 2007. pp. 216
1 marca 2008 wydawnictwo Midrasz wydało „Po Marcu – Wiedeń, Rzym, Nowy Jork“ Felicja Bromberg, Anna Frajlich, Władysław Zając. Ostatnia wizyta w Polsce w dniach 19 maja-18 czerwca związana była w dużej mierze z promocją tej książki.
Wiersze Frajlich ukazywały się w antologiach poezji polskiej, między innymi: “Od Staffa do Wojaczka”, “Antologia poezji polskiej na obczyśnie”, “Snuć miłość…”, w “Imię miłoŚci…”, a także w podręcznikach języka polskiego do pierwszej klasy gimnazjum i liceum. Poza przekładami na angielski i francuski, utwory jej tłumaczone były na języki: niemiecki, litewski, rumuński, czeski, rosyjski , ukraiński, żydowski i hebrajski.
Członkostwo: Międzynarodowy PEN-Clubu Zarząd Oddziału Writers-in Exile, USA; Polski PEN-Club; SPP w Warszawie; Polski Instytut Naukowy w Ameryce; American Association for Advancement of Slavic Studies; American Assoc. of Teachers of Slavic and East European Languages.
Fragmenty opiniiWstep Zielinskiego do francuskiego tomu
“I have been following Anna Frajlich’s career for years. She is a very talented poet.”
Czeslaw Milosz

Chwytanie słowem upływającego czasu, dotykanie wierszem miejsc dawnego pobytu oraz niejednoznaczności istnienia „tu i teraz”, a wszystko to wypowiedziane językiem prostym, opartym o przysłowia i idiomy – oto walory tej poezji”
Adriana Szymańska, Arkusz luty 2002, str. 14

Prezentując autorkę wydawca zasadnie określił ja jako jedna z najciekawszych osobowości poetyckich polskiej emigracji, a ogłoszony w zeszłym roku tom „W słońcu listopada” (WL) oraz pojawiający się obecnie zbiór czytelnikowski w pełni potwierdza tę ocenę”
Ryszard Matuszewski, Słowo-klucz wiatr, Rzecz o książkach,
Rzeczpospolita 1 sierpnia 2001

Dla mnie przynajmniej poezja Anny jest poezja dialogu między wiatrem a drzewm, między burzą a trwaniem, między tym, co zewnęrzne, zmienne, dynamiczne, a tym, co stanowi niezmienną esencję życia – i jest niewątpliwie poezją równowagi między tymi dwoma skłóconymi, ale też uzupełniającymi się składnikami”.
Jarosław Anders, Między wiatrem a drzewem: poezja Anny Frajlich”
Przeglad Polski 1 listopada 2002, str. 7

„Wiersze Anny Frajlich czytam od lat z rosnącym zainteresowaniem. Zbiorek ostatni „Znów szuka mnie wiatr” stanowi wspaniałe dopełnienie tej twórczości. Jest tym, czym dla poezji Mickiewicza były liryki lozańskie, a tomik „To” dla Miłosza: komentarzem do własnej biografii wygłoszonym spoza czasu, spoza teraźniejszości i przeszłości”.
Grażyna Borkowska, ” Z jakiego portu płyną do jakiego”,
Wysokie obcasy, nr. 49, 8 grudnia 2001.

Twórczość:

  • 2011: Czesław Miłosz. Lekcje
  • 2010: Laboratorium
  • 2007: The Legacy Of Ancient Rome In The Russian Silver Age
  • 2006: Between Dawn And The Wind – Pomiędzy świtem i wiatrem
  • 2001: Znów szuka mnie wiatr
  • 2000: W słońcu listopada
  • 1993: Ogrodem i ogrodzeniem
  • 1994: Jeszcze w drodze
  • 1982: Indian Summer
  • 1986: Który las
  • 1979: Tylko ziemia

 

Wstęp Jana Zielińskiego do francuskiego tomu:

Jan Zieliński

Pojedyncza perła

Angielska pisarka Tracy Chevalier w wydanej w roku 2001 powieści „Girl With a Pearl Earring” (przekład francuski pt. „La jeune fille ą la perle”) próbuje odtworzyć tło psychologiczne i religijne jednego z bardziej znanych obrazów Vermeera. Poezja Anny Frajlich stanowi jakby literackie pendant do dwóch innych obrazów Vermeera z perłami: berlińskiego „Sznura pereł” i obrazu waszyngtońskiego, zwanego dawniej „Ważąca złoto” lub „Ważąca perły”. Przedstawia on ciężarną kobietę, która trzyma w ręku wagę szalkową; odkąd w wyniku analizy mikroskopowej ustalono, że szalki są puste, obraz nosi tytuł „Kobieta trzymająca wagę”.
Oba obrazy nie są zwykłymi scenkami rodzajowymi, tylko mają wymowę alegoryczną, oba odwołują się do problematyki wanitatywnej. Przedstawione na nich kobiety zastygły na moment w trakcie jakiejś czynności – przymierzania sznura pereł, ważenia. Obie mają naprzeciw siebie zwierciadło (symbol Vanitas, znikomości rzeczy doczesnych). Lustro pojawia się na pięciu obrazach mistrza z Delft, ale na czterech (w tym właśnie na dwóch, o których tu mowa) widz nie wie, co się w nim odbija. Kobieta przymierzająca sznur pereł zastygła, jakby w lustrze nagle ujrzała śmierć. Kobieta z wagą wcale w lustro nie patrzy, skupiona na wadze, skupiona na dziecku, które nosi w łonie, rozważająca, jakie będą jego przyszłe losy, jak przejdzie przez życie i dokąd trafi po śmierci (o tym przypomina wiszący na ścianie obraz z motywem Sądu Ostatecznego, a więc sytuacji ważenia dusz przez Chrystusa). Na razie czas zatrzymuje się w punkcie równowagi, która ma aspekt kobiecy. Na szalkach wagi nie ma pereł, ale taka perła jest we wnętrzu ważącej kobiety: to jej dziecko. Obce ciało, które zagnieździło się w brzuchu i rośnie wraz z nią, ziarnko piasku, z którego zrodzi się odrębny świat.
Henri Bergson, zastanawiając się nad intelektualnym wyobrażeniem trwania użył vermeerowskiej metafory pereł i pisał, że „układamy po kolei jedne za drugimi wyodrębnione byty niczym perły naszyjnika, a żeby trzymały się razem, potrzebujemy nitki, która nie jest ani jednym ani drugim, nie przypomina ani pereł, ani tej pustej jednostki, prostego słowa. Intuicja daje nam rzecz, inteligencja podchwytuje tylko metaforyczny przekład”.
Metaforę Bergsona podjął, powołując się na niego, Maurice Halbwachs w pracy o pamięci muzycznej („La mémoire collective chez les musiciens”, 1939). Powiada on, że kiedy słyszymy jakiś utwór muzyczny po raz pierwszy, małło co z niego pozostaje: motywy melodyczne rozdzielająą się a ich nuty rozsypują się „jak perły naszyjnika, którego nitka pękła”. Tymczasem w przypadku utworów słyszanych wielokrotnie uczymy się odtwarzać mentalnie, a przynajmniej rozpoznawać ciągi dźwięków jako bergsonowskie czynne schematy, które mamy utrwalone w mózgu, aczkolwiek poza naszą świadomością. Podobnie, dodajmy, jest z poezją, do której się wraca, żeby ją naprawdę poznać.
Anna Frajlich podejmuje ten dialog w wierszu „Z Bergsona” i od metafory czasu fizycznego przechodzi do organicznego pojmowania czasu:

Czas nie jest sznurem pereł
tylko jedną perłą
nanizaną
na ziarno niepojętej rany
sączy się płynną masą
odwieczną i zmienną
i bezmiar nienazwany
wypełnia
swym trwaniem.

Z kobiecą intuicją (którą Vermeer też był obficie obdarzony) poetka dokonuje tego samego zabiegu, co niderlandzki malarz w obrazie „Kobieta trzymająca wagę”. Tam sznury pereł wylewają się ze szkatuły na stół, ale nie ma ich na szalach wagi. Zostały symbolicznie zastąpione przez jedną perłę, która się rozwija w łonie kobiety. Tutaj zamiast linearnego sznura czasu mamy czas jako płynną masę, która rośnie wokół „ziarna niepojętej rany”, wypełniając swym trwaniem bezmiar, a więc czas ujęty w metaforę ciąży. Zamiast ciągu godzin, minut czy sekund – dziewięć miesięcy rodzenia się nowego świata.
Dla Anny Frajlich ciąża zbiegła się z najcięższym doświadczeniem życiowym, z traumatycznym przeżyciem odrzucenia i wygnania. Rok 1967, potem 1968, wyjazd z Polski jesienią roku 1969. W autobiograficznym tekście „Marzec zaczął się w czerwcu” pisze: „Najpierw nastąpiło wygnanie z definicji. Z Polaków pochodzenia żydowskiego staliśmy się z dnia na dzień syjonistami. Byłam wówczas w ciąży i cała ta nagonka, wzmocniona ‘spontanicznymi’ demonstracjami studentów arabskich, napawała mnie fizycznym lękiem”.
W biografii Anny Frajlich wyjazd z Polski (przywołany w pierwszym wierszu z cyklu „Powrót – podróż sentymentalna”) był najważniejszym, ale nie jedynym etapem życiowej tułaczki, która – niczym biblijna ucieczka do Egiptu – wiodąa cały prawie czas na zachód. Ale zanim zaczęła się ta wędrówka indywidualna, nastąpiło jej preludium, kiedy to po zajęciu Lwowa przez Związek Radziecki państwo Frajlich zostali wywiezieni na wschód. Anna przyszła na świat w miejscowości Osz w Kirgizji w Azji Ârodkowej. Następny etap w życiowej drodze na zachód to Ural, geograficzna granica Azji i Europy. Tam po raz pierwszy zetknęła się z poezją, z wierszem narodowego poety polskiego Adama Mickiewicza. Po zakończeniu wojny rodzina Frajlichów osiada na zachodnim skraju przesuniętej nieco na zachód Polski, w Szczecinie. Po studiach w Warszawie następuje wspomniany już, dramatyczny exodus z kraju, który jest literacką ojczyzną Anny Frajlich. Pierwszy etap emigracji, z mężem i małym dzieckiem to Rzym, do którego wróci po latach mentalnie, pisząc pracę doktorską o przestrzeni Rzymu w poezji rosyjskich symbolistów. Wreszcie najdłuższy skok na zachód, do Ameryki, gdzie po kilku dość egzotycznych zajęciach poetka znalazła pracę w materii sobie najbliższej: jest wykładowcą języka i literatury polskiej na uniwersytecie Columbia.
Motyw ucieczki do Egiptu powraca w jej autobiograficznej (w szerokim i głębokim tego słowa znaczeniu) poezji wielokrotnie. W poprzednim, nie tłumaczonym jeszcze na francuski tomie wierszy („W słońcu listopada”) znalazł się utwór „Odpoczynek podczas ucieczki do Egiptu”, napisany pod wrażeniem reprodukcji tak samo zatytułowanego obrazu Luca Oliviera Mersona. Obraz ten nie miał szczęścia do krytyki – J.-K. Huysmans pisał nawet w sprawozdaniu z Salonu w roku 1879, że przedstawia on „Matkę Boską ze Sfinksem i Jezusa w majonezie” (ze względu na jednostajny, prawie monochromatyczny koloryt obrazu). Frajlich z geometryczną precyzją oddaje przedstawioną przez Mersona zagadkową grę spojrzenia i jego braku, jawy i snu, wiedzy i milczenia:

Usnęła Maria u stóp Sfinksa
– losu zagadkę śni –
a Dziecię
oczy ma otwarte – wie
o czym milczy Sfinks.

W roku 2001 polska powieściopisarka Olga Tokarczuk wydała krótką książkę „Lalka i perła”, w której dokonuje nowej lektury klasycznej powieści dziewiętnastowiecznej, nazywanej niekiedy „polską ‘Panią Bovary’” – „Lalki” Bolesława Prusa. Tokarczuk proponuje podejść do „Lalki” tak, jakby to była gra przygodowa – planszowa czy komputerowa – w której bohaterowi chodzi o zdobycie czegoś drogocennego. I zestawia dążenia tego bohatera z tekstem apokryficznym z początków chrześcijaństwa, spopularyzowanym w ostatnich latach dzięki przekładowi pióra laureata literackiej nagrody Nobla, Czesława Miłosza, a mianowicie „Hymnem o Perle”. Jest to relacja orientalnego syna królewskiego, który wyrusza w podróż do Egiptu, żeby zdobyć drogocenną perłę, pilnowaną przez smoka. Wyprawa po nieuniknionych perypetiach i poniżeniach kończy się sukcesem, syn królewski wraca do ojczyzny z perłą, odziany we wspaniała szatę.
W jednym z wywiadów Anna Frajlich powiedziała „Rok 68 był policzkiem, na który trzeba było zareagować. To była największa rana w moim życiu. Rany cięte się nie goją. Zostaje blizna”.
Z tej rany, jak z ziarnka piasku w ciele małży, zrodziła się perła poezji. We wcześniejszym wierszu „Na perły” (który jest jakby poetyckim komentarzem do przywołanego na poczłtku obrazu Vermeera „Sznur pereł”) poetka pyta:

Ból co dał im początek
przestał już być bólem
czemu więc nieustannej
poddajesz je próbie
czy za blask
taką cenę płacić im wypada
czy za to
że się chłodem
na twej szyi kładą?

Te wiersze, nowoczesne w formie, są bardzo melodyjne, spod na pozór surowej ich szaty przeziera szkielet tradycyjnej struktury metrycznej, a nawet niemodny dziś rym. „Był czas – mówi Anna Frajlich – że wstydziłam sił rymów i starałam się je chować gdzieś w środku linijki, tak jak we wczesnej młodości starałam się nosić luźne bluzki, żeby ukryć biust”. Czas pereł nizanych na nitkę, małych i jednostajnych, mija. Przetrwa pojedyncza perła poezji, perła zrodzona z urazy, perła, którą kobieta musi w bólu urodzić. Aby powstało piękno.

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com