Stowarzyszenie Pisarzy Polskich

Oddział Warszawa
image
image
Krystyna Lenkowska „Carte Orange”

Autor: Krystyna Lenkowska
Tytuł: Carte Orange
Przekład i wybór wierszy: Tomasz Wojewoda
Wydawnictwo: Eperons-Ostrogi
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 2017

„Carte Orange” Nota od tłumacza
„Przypomnij sobie swoje epifanie, pisane na owalnych zielonych kartkach, głęboko, głębokie, których kopie w wypadku twojej śmierci miały być wysłane do wszystkich bibliotek świata, z aleksandryjską włącznie”.
(James Joyce, „Ulisses”, przeł. Maciej Słomczyński)

Krystyna Lenkowska w swojej poezji przemawia nowoczesnym, oryginalnym głosem, który od wielu już lat na stałe wpisuje się w symfonię współczesnej poezji polskiej i światowej. Głosem uniwersalnym, nie stroniącym jednak od zrównoważonej intymnej konfesyjności. Jednocześnie niekwestionowana erudycja poetki czyni z jej wierszy przestrzeń intertekstualnych gier. W zbiorze wierszy „Carte Orange” swoją mocną obecność zaznaczają inni, bliscy jej pisarze – John Keats, George Sand, Pablo Neruda, nawet jeżeli Lenkowska zaznacza swoją od nich odrębność, tacy jak Charles Bukowski, Jane Hirshfield czy Marcel Proust. A także James Joyce – pisarz, który przeszczepił na grunt literatury pojęcie epifanii. Poezja Krystyny Lenkowskiej jest twórczością wielowątkową i wielopoziomową. Jedną z charakterystycznych cech wierszy rzeszowskiej poetki jest właśnie ich epifaniczność, jeden z zamieszczonych w tym tomie wierszy nosi explicite tytuł „Epifania”. Joyce definiował to zjawisko, jako moment, w którym drobne wydarzenia urastają do rangi wieloznacznych symboli, Krystyna Lenkowska przeżywa w swojej poezji takie chwile, gdy zostaje „sama jedna w tłumie/ olśniona swoim osamotnieniem/ napełniona brakiem”. „Jak pisać? Wystarczy zacząć. Wbrew pozorom Początki są łatwe. Są łatwiejsze niż Końce” – znamiennie w tym kontekście brzmią słowa Lenkowskiej w jej debiutanckiej powieści „Babeliada” (2016). Dlatego też twórczość poetki jest wielkim wyzwaniem dla tłumacza, w szczególności zaś dla przekładającego jej wiersze na język tak wrażliwy i chimeryczny, jaki potrafi być tylko język francuski. Chcąc dobrze oddać bogactwo i inwencję poetyckiej frazy Krystyny Lenkowskiej, tłumacz musi podjąć próbę wywołania w sobie tych samych literackich mikroobjawień, tych samych joyce’owskich epifanii, czasem dzieje się to kosztem początkowej gramatyczności, a często (zwłaszcza gdy tłumacz, tak jak piszący te słowa, sam bywa poetą), wręcz powoduje pewną formę depersonalizacji. Jak w wierszu „Poeta”: „ja poeta/ ty poeta/ on poeta/ ona poeta” itd. Tłumacz musi napisać od nowa cudzą książkę – ważne jest, by przypadkiem nie napisał własnej. Pragnę serdecznie podziękować Krystynie Lenkowskiej za intelektualną przygodę, jaką była praca nad przekładem jej wierszy i życzyć jej, by wszystkie jej zdepersonalizowane poetyckie tożsamości trafiły, jak w otwierającym ten komentarz cytacie z „Ulissesa” – „do wszystkich bibliotek świata, z aleksandryjską włącznie”.
Tomasz Wojewoda, 11.08.2017

 

Józef Baran, Dziennik Polski, 30.09.2017, WIERSZOWISKO
www.dziennikpolski24.pl

Przy lekturze francusko-polskiego tomiku „Carte Orange” przysłanego mi przez Krystynę Lenkowską, poetkę, tłumaczkę, autorkę dziesięciu tomików, zapisałem następujące zdania:
„Śmierć to zbrodnia doskonała, wszelkie ślady po sprawcy zostały zatarte. Lekarskie diagnozy, chorobowe poszlaki prowadzą nas do powierzchownych wniosków.
Prawdziwy sprawca zniknął już na początku świata, zanim się jeszcze pojawił i jest dla nas w dalszym ciągu nieuchwytny. Sekcje zwłok niczego nowego nie wnoszą, podobnie jak narodziny, też bez prawdziwego sprawcy, owiane tajemnicą zamkniętą na klucz miliona gwiazd, co są zatartymi śladami po sprawcy. Biedzili się nad nimi bezradnie i Einstein, i Newton i inni genialni, lecz gminni mierniczy, próbujący cokolwiek rozszyfrować z pozostawionych Kosmicznych Hieroglifów”.
Nad tajemnicą ludzkich narodzin, istnienia, śmierci – biedzi się również Krysia Lenkowska, poetka z Rzeszowa, obieżyświatka, próbująca nazwać wierszami to co nieobejmowalne i nieuchwytne.

KRYSTYNA LENKOWSKA

NATURALNIE

Przychodzi mąż
potem na świat przychodzi syn
syn rośnie
dostaje siwka z drewna
i żywego psa w ciapki

malujemy krzywe ściany
na niebiesko i łososiowo

syn wyrasta i odjeżdża
starym autem
zostawia konia psa
i pępowinę naturalnie

bierze sobie żonę
żona bierze dziecko
kupują nowy czarny samochód
i rower dobrze wypasiony

jedzą sushi
na kwadratowych talerzach
śpią w białych ścianach
i meblach
czarnych doskonale

***
Śmierć jest prosta jak kołyska
Obie są cudami ubywania i przebywania
W czasie teraźniejszym dokonanym
Jest – nie ma
Nie ma – jest
Jest dowód cielesny
Nie ma żadnej wątpliwości

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com